Podziel się z Innymi

Kiedy przestajesz ratować innych !




Zostałem wychowany, aby uwierzyć, że miłość oznacza przywiązanie do innych, do drogiego życia lub pozwolenie innym, aby przylgnęli do ciebie. Miłość była dramatem. Miłość była bólem. Miłość miała uzależniającą jakość.

Wierzyłem, że miłość oznacza zaniedbywanie własnych uczuć i potrzeb, uciszanie cennego i unikalnego głosu oraz desperackie próby wyratowania z bólu wszystkich w koło, zabranie ich samotności, strawienie ich niestrawionych uczuć.

Pełnoetatowa praca. Wyczerpująca. I niemożliwa. Nie mogłem ich wyleczyć. Po prostu nie mogłem i pomyślałem, że coś ze mną jest strasznie nie w porządku, skoro nie mogłem ich uzdrowić. Może musiałem się bardziej starać, dać z siebie więcej, się bardziej wyczerpać. Zły ja. Nieodpowiedni. Nie dobry. Egoistyczny ja.

Nie miałem pojęcia, kim jestem. Nie miałem pojęcia, kim jestem. Walczyłem w ciemności. Wiedziałem tylko, że nie można się zatrzymać, odpocząć. Nie było żadnego schronienia. Czułem się odpowiedzialny za emocje wszystkich wkoło, dzień za dniem. Chciałem być "dobrym chłopcem, troskliwym chłopcem, wrażliwym chłopcem, słodkim chłopcem, miłym chłopakiem, miłym chłopcem". Odpoczynek byłby egoizmem. Gdybym odszedł, byłbym nękany poczuciem winy. Byłem kontrolowany przez poczucie winy, Ja niewolnik winy. I wszyscy wokół mnie z przyjemnością podtrzymywali to poczucie winy.

Oni mnie potrzebowali w równym stopniu jak i ja potrzebowałem ich; więzienie nieszczęścia i niespełnionych potrzeb. Ale przynajmniej czułem się potrzebny. A miłość była potrzebna, prawda?

Byłem odłączony od mojego ciała, mojego oddechu, moich uczuć, mojej prawdy. Wulkaniczna wściekłość i straszliwy, niewyobrażalny żal bulgotały i gotowały się we mnie. Czasami miałem ochotę umrzeć. Czasami miałem ochotę zabijać. Cokolwiek, byle tylko przyniosło ulgę od napięcia wewnątrz, Wszystko, co mogłoby usunąć drętwienie. Wszystko dzięki czemu mógłbym się poczuć ŻYWY. Moje dziwne myśli i fantazje podsycały tylko opowieść o tym, że było źle ze mną. Że byłem zepsuty, wybrakowany, bezwartościowy, straszną porażką, przeznaczoną na złom, skazany na samotność na zawsze.

Mówiąc wprost, czułem się niegodny miłości i dlatego stałem się żebrakiem miłości, która nigdy nie przychodziła.

Mimo to miałem świetne oceny w szkole.
A potem, w swojej najwyższej inteligencji, życie powaliło mnie na kolana.
Uzależnienie załamało się pod własnym ciężarem.
Myślę, że byłbym już martwy, gdybym wtedy się nie złamał.

Obudziłem się ze snu o miłości. Nagle zaczęło się nowe życie. Życie, w którym nie było moją pracą nikogo ratować od nich samych, odbierać ich ból, samotność, rozczarowania, gniew, strach, niepokój, smutek.Gdzie nie byłem już zakładnikiem poczucia winy. Gdzie moje uczucia nie były błędem, albo oznakami mojej porażki, ale cennymi energiami, które potrzebują się poruszać. Gdzie nigdy nie musiałem wstydzić się, bycia sobą. Gdzie miałem prawo powiedzieć "tak" i prawo powiedzieć "nie" oraz prawo nie wiedzieć. Prawo do pozostania i prawo do odejścia. Prawo do zajmowania przestrzeni. Prawo do mówienia mojej prawdy. Prawo do decydowania, z kim spędzam czas. Prawo do mojej wiary. Prawo do mojego własnego serca. Gdzie życzliwość nie oznaczała kary i wyczerpywania siebie aby ratować lub uzdrawiania innych, ale kochania siebie na tyle, aby stać w mojej własnej mocy i słuchania innych bez brania ich bólu za własny. W obecności jest moc! Mieć gotowość do odczuwania poczucia winy, kłanianie się jej; nie tłumienie ani unikanie. To co Ty przyjmiesz, przestaje mieć nad Tobą władzę.

Bywa, że gdy przestajesz próbować ratować ludzi, nie podoba im się to. Biczują na zewnątrz. Nazywają cię złym, nieuprzejmym, porzucającym. Zamiast spotykać się z własnym poczuciem odrzucenia, próbują wywołać w tobie poczucie winy. Obwiniają Cię o swoje nieszczęścia. Chcą "starego Ciebie"; chcą swojej fantazji na temat Ciebie.

Oni nie chcą Ciebie; Oni chcą pomarzyć.

Najbardziej wyzwalającą lekcją, której kiedykolwiek się nauczysz jest, że nikt nie spowoduje, że będziesz szczęśliwy. A Ty nie jesteś odpowiedzialny za szczęście, kogokolwiek.

Jesteś wolny. Wolność jest Twoją Naturą i zawsze nią była.

Tak, jak Słońce, świecisz. Nie czekasz, aż inni będą świecić, nie potrzebujesz wymówki, po to aby błyszczeć, po prostu świecisz. Nie czuj się odpowiedzialny za wszystkie słońca, które jeszcze nie odkryły swojego własnego blasku. Ty po prostu świeć. Ucz poprzez dawanie świadectwa. Odważnie idź swoją drogą. A jeśli inni są zaniepokojeni twoim lśnieniem, jeśli cię osądzą, jeśli zaatakują cię za to, że nie czynisz ich centrum twojego wszechświata, to jest w porządku. To jest ich praca. To jest ich droga. Życzysz im dobrze.

A kiedy zaprzestaniesz prób ratowania innych, kiedy przestaniesz próbować być matką lub ojcem, których nigdy nie mieli, możesz nareszcie ich pokochać. Możesz być obecny, niezachwiany. Kiedy przestajesz próbować być matką lub ojcem, którego nigdy nie mieli, możesz ich po prostu kochać. Możesz być obecny, niezachwiany.

Możesz ich pokochać na tyle, aby Ich odpuścić. Bo miłość ma zapach wolności.


- Jeff Foster






WHEN YOU STOP TRYING TO SAVE OTHERS


I was brought up to believe that love meant clinging to others for dear life, or allowing others to cling to You. Love was drama. Love was pain. Love had an addictive quality.

I believed that love meant neglecting Your own feelings and needs, silencing Your precious and unique voice, and desperately trying to free everyone around You from pain, take away their loneliness, metabolise their unmetabolised feelings.

A full time job. Exhausting. And impossible.

I couldn’t heal them. I just couldn't. And I thought there was something horribly wrong with me for not being able to heal them. Maybe I needed to try harder, give more of myself, exhaust myself more. Bad me. Inadequate me. Unkind me. Selfish me.

I had no idea who I was. I was flailing around in the dark. I only knew that it wasn’t okay to stop, to rest. There was no refuge; I felt responsible for everyone else’s feelings, day to day. I wanted to be ‘good boy, caring boy, sensitive boy, sweet boy, nice boy, kind boy’. To rest would be selfish. If I walked away, I would be plagued with feelings of guilt. I was controlled by guilt, a slave to guilt. And everyone around me was happy to keep nourishing that guilt.

They needed me as much as I needed them; a prison of unhappiness and unfulfilled needs.
But at least I felt needed. And love was need, right?

I was disconnected from my body, my breath, my feelings, my truth. Volcanic rage and a terrible and unspeakable grief bubbled and boiled inside me. Sometimes I felt like dying. Sometimes I felt like killing. Anything to bring relief from the tension inside. Anything to remove the numbness. Anything to feel ALIVE. My strange thoughts and fantasies only fed the story that there was something horribly wrong with me. That I was broken, incomplete, damaged, worthless, a terrible failure, destined for the scrapheap, condemned to be lonely forever.

Simply put, I felt unworthy of love, and so I became a beggar for a love that would never come.

Yet I got great grades in school.
And then, in its supreme intelligence, life brought me to my knees.
The addiction collapsed under its own weight.
I think I would be dead by now if I hadn’t broken down.

I awakened from the dream of love. Suddenly a new life dawned. A life where it wasn’t my job to save everyone, rescue them from themselves, take away their pain, their loneliness, their disappointment, their anger, their fear, their anxiety, their sorrows. Where I was no longer a slave to my guilt. Where my feelings were not mistakes, or signs of my failure, but precious energies just wanting to move. Where I never had to be ashamed to be myself. Where I had a right to say yes and a right to say no, and a right to not know. A right to stay, and a right to walk away. A right to take space. A right to speak my truth. A right to decide who I spent my time with. A right to my faith. A right to my own heart. Where kindness didn’t mean punishing and depleting myself to save or heal others, but loving myself enough to stand in my own power and listen to others without taking on their pain as my own. There is a power in presence! And being willing to feel guilt, bowing to guilt; not numbing it or acting to avoid it. What You own no longer owns You.

Sometimes, when You stop trying to save people, they don’t like it. They lash out. They call You bad, unkind, an abandoner. Instead of meeting their own feelings of rejection, they try to make You feel guilty. They blame their unhappiness on You. They want the ‘old You’ back; they want their fantasy of You.
They don't want You; they want the dream.

The most liberating lesson You will ever learn: Nobody can make You happy. And You are not responsible for anybody else’s happiness.

You are free. Freedom is Your nature, and always was.

So, like the Sun, You shine. You don’t wait for others to shine, You don't need an excuse to shine, You simply shine. You don’t feel responsible for all the suns that haven’t yet discovered their own shining. You simply shine. You teach by example. You walk Your path with courage. And if others are upset by Your shining, if they judge You, if they attack You for not making them the centre of Your universe, that’s okay. That’s their work. That's their path. You wish them well.

And when You stop trying to save others, when You stop trying to be the mother or father they never had, You can finally love them, instead. You can be present, unshakeable.

You can love them enough to let go. For love has the fragrance of freedom.

- Jeff Foster





Jeśli znasz kogoś, kto potrzebuje to 'teraz' przeczytać, podaj ten post dalej.

Kasi blog - Duch Prawdy. Poszerzanie Perspektywy i Świadomości. Zacznij Życie w Zdrowiu Psychicznym, Emocjonalnym, Mentalnym i Fizycznym. Napełnij Prawdą i Miłością swojego Ducha. Kasia i Jacek zapraszają do swojej Przestrzeni    Jacka blog. Harmonizuje Ducha - Ciało, Umysł i Dusze. Uzdrawia Psychikę, Ciało Fizyczne, Astralne, Eteryczne, Emocjonalne i Mentalne. Łączy Jaźń w pion — Podświadomość, Świadomość z Nadświadomością. Uwalnia i Podnosi tym samym wibracje Ducha i wartość Życia. Doradza w sferze prywatnej, jak i biznesowej. Pomaga na odległość, choć woli sesje w bezpośrednim kontakcie.

© 2018 Powyższy blog ma charakter informacyjny i nie stanowi oferty handlowej w rozumieniu art. 66 §1 kodeksu cywilnego oraz innych właściwych przepisów prawnych.

0 komentarze:

Zastanów się proszę, zanim Opublikujesz Publiczny Komentarz, ღ Dziękuje za poświęcony Czas.

Copyright © 2018 Duch Prawdy ☀️ Poszerzanie Perspektywy i Świadomości Blogger.